Świat w obiektywie subiektywnie postrzegany

niedziela, 22 sierpnia 2010

29 lipca 2010

Wcześnie rano wyruszyliśmy przez góry Taurus w stronę Konyi. Naszą podróż rozpoczęliśmy od krótkiej nauki podstaw języka tureckiego, co zaowocowało pełnym sukcesem podczas pierwszego postoju, gdy udało mi się po turecku zamówić trzy kawy. Spotkało się to z zadowoleniem i pełnym uznaniem ze strony sprzedawcy.


Przejazd górskimi serpentynami dostarczył nam niesamowitych widoków i prawdziwych emocji. Momentami wąska droga wije się tuż przy samej przepaści, a skały przybierają zupełnie fantastyczne formy i kształty.


Dojeżdżając do Konyi dowiedzieliśmy się, że według legendy było to pierwsze miasto, które założył Noe po tym, jak jego arka osiadła na górze Ararat.


W Konyi zwiedziliśmy mauzoleum Mevlany, jednego z muzułmańskich sufich, który w XIII w. założył zakon tańczących derwiszy. W mauzoleum poza grobowcem świętego można zobaczyć skrzynkę zawierającą włos z brody Mahometa. Muzułmanie odwiedzający to święte miejsce wąchają szkatułkę, z której podobno wydobywa się piękny aromat kwiatowo-jaśminowy. Sądząc jednak po minach wąchających, musi być to tylko legenda.


W średniowieczu zakony mistyczne były bardzo popularne, zarówno wśród biednych, jak i bogatych ludzi. Filozofię mistycyzmu chrakteryzowała otwartość, a sufi głosili przyjaźń i tolerancję zarówno w stosunku do ludzi, jak i całego otaczającego nas świata. W filozofii mavlewitów można odnaleźć wpływy religii dalekiego wschodu - buddyzmu i hinduizmu. Mistycy poszukiwali Boga w sposób indywidualny, we własnym sercu i sumieniu, m.in. poprzez rytuał, podczas którego sufi wprowadzali się w trans w celu osiągnięcia stanu nirvany.

Zakony mistyków funkcjonowały aż do upadku sułtana. Później Ataturk zakazał tego typu działalności, chcąc oddzielić państwo od religii. W tej chwili podobno jeszcze gdzieniegdzie istnieją nielegalne bractwa.


Wyjeżdżając z Konyi widzieliśmy tradycyjnie poubierane w szarawary kobiety. Ciekawe, czy wiedzą, że u nas ich strój jest teraz całkiem modny :))

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Tarsu - miejsca narodzin św. Pawła. Tutaj też, według starożytnych podań Marek Antoniusz po raz pierwszy spotkał Kleopatrę i tu rozpoczęła się najsłynniejsza w dziejach historia miłosna.



W Tarsie odwiedziliśmy studnię św. Pawła usytuowaną w miejscu, gdzie stał dom apostoła. Zobaczyliśmy także kościółek św. Pawła, który ani nie pamięta czasów apostolskich (pochodzi z XVII w.)ani nie ma żadnego dowodu na to, że św. Paweł miał jakikolwiek związek z tym miejscem. Za to na dziedzińcu wygłaskaliśmy ślicznego trójkolorowego koteczka.

Brak komentarzy: