Świat w obiektywie subiektywnie postrzegany

wtorek, 30 września 2008

12 sierpnia 2008

Pierwszy dzień wakacji powitał nas słoneczkiem.
Wstaliśmy wcześnie i bez większych problemów dotarliśmy na lotnisko. Odprawa przebiegała bardzo sprawnie - o godz 9:30 szybowaliśmy już w stronę Maroka.

Na miejscu samolot podkołował pod same drzwi portu lotniczego w Agadirze. Po wyjściu z samolotu powitał nas specyficzny zapach Afryki. No i pierwsze zdziwienie - wcale nie jest tak bardzo gorąco - 25 st.C i wieje lekki wiaterek. Na lotnisku dopełniamy pierwszych formalności, wypełniając deklaracje meldunkowe. Jak się potem okaże, takie formularze napotykać będziemy na każdym niemal kroku - we wszystkich hotelach.

Odbieramy bagaż, po czym znajdujemy naszą rezydentkę -p. Kasię. Wymieniamy jeszcze kasę na poczcie lotniskowej, bo tu podobno kurs lepszy, niż w hotelu i ładujemy się do autokaru.
Podczas jazdy p. Kasia roztacza przed nami wizję niezapomnianych wakacji, a my podziwiamy widoki zza okna autokaru. To co nam się rzuca w oczy, to fakt, że Agadir to prężnie rozwijające się miasto. Można powiedzieć, że jest to wielki plac budowy. Wszędzie powstają nowe osiedla i hotele. No i druga sprawa - zasady ruchu drogowego w Maroku, a raczej chyba ich brak. Mieliśmy wrażenie, że panuje zasada, kto pierwszy, ten lepszy.

Szczęśliwie dotarliśmy pod hotel Riad Karam. I tu pojawił się pierwszy problem. Po długim oczekiwaniu na pokoje (oczywiście uprzyjemnionym marokańską herbatką miętową, tzw. marokańską whisky) okazało się, że w hotelu dostępne są tylko cztery pokoje. Nie muszę mówić, że narzekań współtowarzyszy podróży było bez liku. Tak jakby nie wiedzieli, że tutaj panuje zasada "Insz Allah" czyli "jak Bóg da" i albo trzeba poczekać, albo zmienić plany. W tym przypadku akurat Bóg nie dał i musieliśmy przenieść się do hotelu Sud Bahia w centrum miasta.

Jak tylko udało nam się zakwaterować, podążyliśmy nad Wielką Wodę. Po raz pierwszy w życiu patrzyliśmy na ocean. Moje wyobrażenia co do tego typu akwenu były zgoła inne, wzorowane pewnie głównie na amerykańskich filmach. Okazało się jednak, że ocean w Maroku ani nie ma potężnych fal, ani przejrzystej wody, za to wydziela nieprzyjemny zapach zgnilizny. Wrażenia węchowe nie mogły jednak powstrzymać nas przed pierwszą w życiu kąpielą w oceanicznych toniach. Nie powiem - zastanawialiśmy się momentami, czy następnym razem nie wybrać basenu hotelowego, ale człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić i potem już nam nic nie przeszkadzało.
Za to plaża w Agadirze jest naprawdę imponująca - rozległa i szeroka.

Brak komentarzy: