Świat w obiektywie subiektywnie postrzegany

wtorek, 28 lipca 2009

Egipt: 20 marca 2009

Wybraliśmy się na safari Abu Galum mając nadzieję, że spotkamy naszego ulubionego przewodnika Piotrusia, ale odebrał nas spod hotelu Hassan, który okazał się być kamerzystą naszej wyprawy.

Po drodze mieliśmy okazję podziwiać piękne góry Synaj.


Wkrótce zjechaliśmy z asfaltu i po wertepach skierowaliśmy się do jednej z wiosek beduińskich. Aż trudno uwierzyć, że można mieszkać w takich warunkach. Nędzne lepianki pośród góry śmieci, w których grzebią stada kóz, wyraźnie kontrastują ze stojącymi obok toyotami i antenami satelitarnymi. Udało nam się również przyuważyć stado bocianów, które na pustyni, stanowiły osobliwy jak dla mnie widok.


W wiosce mieliśmy chwilę czasu, żeby delektować się herbatką miętową, spoczywając na otomanach w cieniu namiotu. Oczywiście po chwili otoczyły nas dzieciaki, jak zwykle łase na słodycze.


Kiedy mieliśmy ruszać dalej, nasz przewodnik Sam zaproponował nam przejażdżkę na dachu samochodu. Początkowo myślałam, że żartuje, ale okazało się, że tak właśnie będzie wyglądała nasza dalsza podróż przez pustynię. Wbrew wcześniejszym obawom było fantastycznie.


Wkrótce znaleźliśmy się w Dahabie, skąd wyruszyliśmy do Abu Galum i Blue Hole. Trochę zmroził nas widok tablic upamiętniających nurków, którzy zginęli w tym miejscu. Całe szczęście my w planach mieliśmy jedynie bezpieczny snoorkling :)

Po kąpieli zjedliśmy pyszny lunch, a potem każde z nas dosiadło swojego wielbłąda. Mój zwierzak był uroczy i lubił, jak go głaskałam po szyjce. Za to wielbłąd Darka zdawał się nieco zagubiony, albo zsuwał się ze zbocza, albo wpychał na inne wielbłądy.
Stwierdziłam, że mogłabym w ten sposób podróżować, jednak Darek zupełnie nie podzielał mojego entuzjazmu.


W drodze powrotnej do Sharmu próbowałam z Samem zweryfikować moją znajomość kilku słów arabskich, których nauczyłam się podczas wycieczki do Maroka. Podczas naszej rozmowy wyszło między innymi, że słowo "łacha" w Egipcie nie oznacza tego samego, co w Maroku, czyli OK. Według Sama Marokańczycy nie mówią po arabsku. Ciekawe jest to, że we wszystkich innych krajach muzułmańskich to samo mówią o Egipcjanach :))

Brak komentarzy: