Świat w obiektywie subiektywnie postrzegany

sobota, 29 listopada 2008

17 sierpnia 2008

Ten dzień poświęciliśmy na przejazd z Fezu do Marakeszu. Przejeżdżaliśmy przez pasmo Atlasu Średniego. Po drodze podziwialiśmy czerwone zbocza gór oraz namioty nomadów rozrzucone gdzieniegdzie w pobliżu drogi. Nomadzi to przybysze z głębi Afryki. Są bardziej smukli i wyżsi od Berberów.

Po południu dotarliśmy do Marakeszu. Hotelik super, z urokliwym małym basenikiem. Początkowo mieliśmy tylko drobny problem z pokojem. Okazało się, że dostaliśmy klucze do pokoju, który ktoś już zajmował... Całe szczęście udało się dokonać szybkiej zamiany.

Wieczorem poszliśmy na plac Jamma el Fna. To niesamowite miejsce. W ciągu dnia jest to prawie opustoszały plac z niewielką ilością stoisk. Za to wieczorem miejsce to zamienia się w ogromną restaurację pod odkrytym niebem. Zewsząd dobiegają odgłosy bębnów, śpiewy. Cały plac jest niesamowicie oświetlony. Warto zajrzeć na taras jednej z okolicznych restauracji, aby obejrzeć to miejsce z góry.

Na placu można spotkać artystów, kuglarzy, opowiadaczy bajek, panie oferujące wykonanie ornamentów henną na rękach i nogach. Nie udało nam się jedynie nigdzie znaleźć zaklinacza węży. To znaczy, że będziemy musieli tam kiedyś jeszcze wrócić...

Brak komentarzy: